12 sierpnia Dzień Pracoholika
„Szkodliwy brak równowagi pomiędzy pracą a innymi częściami życia” – tak definiował pracoholizm Wayne Oates, amerykański psycholog w latach 70-tych. To bardzo trafne określenie cichej epidemii XXI wieku.
Od tego czasu zmienił się nasz świat, sposób pracy, a teraz jeszcze wywrócił go do góry nogami COVID.
Kogo może dotyczyć? Wg wyników badań ryzyko pracoholizmu jest wyższe u osób które mają silną potrzebę zdobycia wysokiej pozycji zawodowej oraz lepszego statusu materialnego, czemu towarzyszą zwykle silne ambicje.
Zdarza się, że te osoby wpadają w błędne koło, spędzając w pracy więcej czasu, by sprostać swoim wygórowanym oczekiwaniom.
Pracoholizm to jednak nie tyle liczba godzin spędzonych w biurze, ale też, a może przede wszystkim nastawienie do pracy!
PRACOHOLIZM, nadmierne pragnienie sukcesu zawodowego
Jak wynika z badania CBOS, dotyczy … aż 2,5 miliona z nas…
Co ciekawe w podobnym stopniu kobiet i mężczyzn…
Jego rozwojowi sprzyja w szczególności praca na własny rachunek (tzw. freelancerowanie, samozatrudnienie), a teraz może pogłębiać praca zdalna i brak możliwości, umiejętności oddzielenia pracy od czasu wolnego.
Ciężko go „leczyć”, bo przynosi profity wielu osobom, instytucjom…etc.
Przez wiele lat jest niewidoczny…rozwija się po cichu przy cichym przyzwoleniu czasem nawet presji opinii społecznej….
Konsekwencje pracoholizmu
Nadmierne obciążenie pracą i nieustanne próby docenia do ideału, w dłuższym okresie mogą nas pozbawiać efektywności, kreatywności, elastyczności…radości życia….
w zamian zaczynamy czuć się przytłoczeni, permanentnie zmęczeni wpadając w błędne kto wypalenia sił i perspektyw.
Z mojego doświadczenia wynika, że większość pracoholików, najpierw WYMAGA od siebie, ZANIM o siebie ZADBA. Ja także tak działałam.
Na szczęście jest to już czas przeszły i choć pewnie nigdy nie będę się dobrze czuła na biegunie – nie ma nic do roboty, to przyznam, że świadomość kosztów, jakie niesie ze sobą to uzależnienie, stała się motywacją do zmiany…do odkrywania drogi do przyjemności życia w standardzie „wystarczająco dobra” i szczęśliwa.
Pierwszy krok do zmiany
Wiem, że trudno zacząć, odpuścić, zrobić pierwszy krok… wydaje się, że się świat zawali. Byłam tam w tym miejscu….
Proponuję zacząć od małego kroku ….już dzisiaj, umów się ze sobą, skończ pracę o określonej godzinie, niezależnie od tego ile uda ci się zrobić i ile deadlinów będzie nad Tobą wisieć… wyłącz telefon i idź na spacer. Przez 0,5 h nie rób nic dla nikogo a wszystko dla siebie.
Daj znać, jak ci poszło…ja trzymam za Ciebie kciuki.
PS. Jutro powtórz, będzie trochę łatwiej.
ExPracoholiczka na nowo zdrowo kochająca swoją pracę
https://www.signs.pl/tytani-pracy…-czyli-kto-spedzil-weekend-w-biurze,383617,artykul.html